sobota, 15 sierpnia 2015

Ostatni bastion Barta Dawesa- recenzja



Tytuł: Ostatni bastion Barta Dawesa
Autor: Stephen King
Wydawnictowo: Albatros
Gatunek: Powieść obyczajowa
Ocena: 7/10






Ostatni bastion Barta Dawesa to kolejna książka Stephena Kinga, którą przeczytałem w swoim życiu, chociaż nadal nie przedarłem się przez większość jego twórczości to myślę, że mogę się już nazwać fanem jego twórczości. Chociaż do tej książki podchodziłem ze sporą dozą ostrożności to mogę z czystym sercem powiedzieć, że się nie zawiodłem.

Książka opisuje losy tytułowego bohatera- Barta Dawesa, który jest facetem w średnim wieku, stracił syna, który zmarł na raka. W książce widzimy mężczyznę, który nie do końca pozbierał się po śmierci syna a w dodatku w wyniku prac nad przedłużeniem autostrady ma stracić dom oraz pralnię w której pracuje. W międzyczasie opuszcza go też żona co przelało czarę goryczy i Bart postanowił, zawalczyć o swój dom.

King jest świetny w kreowaniu postaci i tym razem też stworzył interesującą postać i moim zdaniem realistycznie przedstawił problemy, z którymi musiał się zmagać Bart Dawes. Dużo kolorytu dodały postacie Olivii i Magliorego. Chociaż fabuła jest dość przewidywalna i myślę, że każdy czytelnik dość szybko jest w stanie zorientować się jak mniej więcej będzie wyglądać zakończenie tej książki to mnie to nie raziło i w szybkim tempie pochłaniałem kolejne strony.

Głównymi zarzutami, które mogę postawić Ostatniemu bastionowi Barta Dawesa jest dość nudny i trochę rozwleczony początek i zbyt skrócona scena finałowa, która sprawia wrażenie, jakby była napisana na chybcika i chyba nie była całkiem przemyślana, co jest zresztą największą wadą Kinga w moich oczach- ewidentnie nie potrafi kończyć swoich książek i niestety czasami zamiast perełek dostajemy „tylko” bardzo dobre książki, tak było m. in. w Sklepiku z marzeniami.


Podsumowując jest to kawałek solidnej lektury, książka nie jest może arcydziełem i nie zaliczyłbym jej do czołówki Stephena Kinga, ale jest to przyjemny średniak, przy którym nie miałem poczucia straty czasu na lekturę i myślę, że każdy fan Stephena Kinga będzie zadowolony z lektury, ale będąc na miejscu czytelnika, który nie czytał jeszcze żadnego dzieła „króla grozy” raczej sięgnąłbym po inny tytuł, celowałbym w coś pokroju Cmętarz zwierząt lub Wielki Marsz.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Pamięć wszystkich słów- recenzja




Tytuł: Pamięć wszystkich słów
Autor: Robert M. Wegner
Wydawnictowo: Powergraph
Gatunek: Fantasy
Ocena: 8/10




Pamięć wszystkich słów to druga powieść Roberta Wegnera w realiach Meekhańskiego pogranicza. W tej części śledzimy losy bohaterów południa- Yatecha, Małej Kany i Deany oraz bohatera wschodu- Altsina. Nowością, którą wprowadził autor jest usystematyzowanie podziału książki na rozdziały, tym razem dostajemy naprzemiennie rozdziały dotyczące poszczególnych bohaterów co dobrze wpływa na ciągłość fabuły ponieważ równomiernie poznajemy przygody wszystkich bohaterów.

W tej książce autor zrezygnował ze swojego największego atutu i nie otrzymujemy praktycznie żadnego opisu większej bitwy, którymi Wegner raczył nas w sporych ilościach w Niebie ze stali. Narracja skupia się bardziej na losach pojedynczych postaci a autor chcąc poszerzyć naszą wiedzę o świecie, który stworzył wprowadził nowość, którą są potyczki pomiędzy Nieśmiertelnymi (Meekhańscy bogowie), czytając te wątki miałem wrażenie, że Wegner w pewnym stopniu wzorował się na podobnych wątkach z Malazańskiej Księgi Poległych  ale dla mnie sposób przedstawienia lepszy był u naszego rodaka.

Fabuła jest tym razem nieco inaczej zarysowana niż w Niebie ze stali, która była kontynuacją opowiadań, tym razem właściwie nowy start otrzymały przygody Deany, Małej Kany i Yatecha, natomiast przygody Altsina to kontynuacja opowiadań i ciąg dalszy zmagań Altsina z problemem, którego nabawił się w pierwszym opowiadaniu dotyczącym jego osoby (nie chcę zdradzać fabuły opowiadań). Autor zgrabnie poprowadził fabułę i ciężko było mi się oderwać od książki.

Wegner przesuwał premierę tej książki i wydaje mi się, że wykorzystał ten czas w odpowiedni sposób bo warsztatowo nie mam nic do zarzucenia a myślę, że autor potrzebował trochę czasu na poukładanie sobie pewnych wątków ponieważ, sądząc po zakończeniu, jeszcze będziemy mogli wrócić do Meekhanu.


Muszę przyznać, że mam problem jak ocenić tą książkę ponieważ autor skupił się tutaj na bohaterach opowiadań, które mniej mi się podobały niż losy bohaterów z poprzedniej części powieści, którzy w opowiadaniach bardzo mi się spodobali i ich losy czytałem z zapartym tchem, ale Wegner utwierdził mnie w przekonaniu, że jest w tej chwili prawdopodobnie najlepszym autorem fantasy w Polsce bo potrafił napisać interesującą fabułę i z czystym sercem mogę polecić tą lekturę każdemu fanowi fantasy.